wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 1.

- O czym ty mówisz ? Nie mogę od niego odejść. - spojrzałam na nią - Gemma, on mnie skrzywdzi jeszcze bardziej niż teraz. - mówiłam łamiącym się głosem. 
- Spakujesz się jak go nie będzie, i polecimy do mojego brata do LA. I tak miałam się do niego wybrać.
- Nie Gemma. To nie ma sensu. - stanowczo zaprzeczyłam. 
- Chodź na górę dam Ci coś do przebrania i porozmawiamy na spokojnie. - poszłyśmy schodami na pierwsze piętro domu. 
Gemma dała mi suche ubrania, a ja poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie mokre ubrania przylepione do mojego ciała. Przetarłam się ręcznikiem. Spojrzałam w lustro, zobaczyłam na lewym policzku dużą fioletową plamę. Dotknęłam jej delikatnie i poczułam pieczenie i ból. Westchnęłam cicho, ubrałam leginsy i luźną koszulkę przygotowaną przez Gemme. Gdy zaczynałam suszyć włosy usłyszałam wibracje mojego telefonu. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam :

1 nieodebrana wiadomość od: Jared ❤

Westchnęłam .
- czego on może chcieć ? - mruknęłam pod nosem i kliknęłam "zobacz". Zaczęłam czytać:


"Demi, skarbie. Tak bardzo Cie przepraszam. Byłem nabuzowany, znów ten dupek z pracy mnie zdenerwował, później ten samochód. Wiem że nie zrobiłaś tego celowo i że to nie twoja wina. Przeprasza".

Zastanowiłam się
- aj pieprz się - rzuciłam telefon na szafkę i dokończyłam suszenie włosów. 
Skończyłam po 15 minutach i poszłam do salonu .
- dziękuje misia - przytuliłam mocno przyjaciółkę.
- nie ma za co - uśmiechnęła się ciepło - zrobiłam nam nasze ulubione kakao z piankami i bitą śmietaną. - powiedziała wskazując na dwa duże kolorowe kupki.
- ojej kochana. - usiadłyśmy na kanapie. 
- o co dzisiaj poszło ? - Gemma zapytała wprost.
- zarysowałam mu samochód. - szepnęłam. 
- Dupek ! No kompletny idiota ! - krzyknęła
- uspokój się - poprosiłam przyjaciółkę.
- Demi, ale jak to będzie wyglądało ? Będzie cie bił za każdym razem jak coś się stanie ? - spojrzała na mnie ze swoją standardową miną - Demi błagam Cię , nie może tak być. 
- co ? Ale jak ? Znajdzie mnie wszędzie - napiłam się załamana napoju. 
- dlatego wyjedziesz do LA. - odpowiedziała obojętnie.
- i co jak wyjadę do LA ? Będzie jeszcze gorzej niż teraz - spojrzałam na Gemme z politowaniem.
- posłuchaj mój bart tam zamieszkał. Ma ogromny dom. I przyjeżdżają z kolegami z trasy i zostają tam na jakiś czas a ja lecę ich odwiedzić na 2 tygodnie , więc pojedziesz ze mną, znajdziesz prace, mieszkanie, a Harry ci pomoże, ma znajomości. A przy okazji odpoczniesz. - opowiadała z uśmiechem.
- sama nie wiem - zastanowiłam się. - a co jeśli mi tam nie wyjdzie ?
- musi się udać - uśmiechnęła się szeroko.
- ale ja nawet nie mam pieniędzy na bilet - spojrzałam smutna na kubek. 
- nie martw się , wszystko załatwię. Ty tylko musisz się spakować i przyjść do mnie. 
- kocham cie - przytuliłam mocno przyjaciółkę. - nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - uśmiechnęłam się i sprawdziłam telefon , zobaczyłam :

"18 nieodebranych połączeń od: Jared ❤"

- o nie . - westchnęłam i postanowiłam oddzwonić. Po chwili po drugiej stronie słuchawki odezwał się znajomy męski głos.
- Skarbie gdzie jesteś ? Martwię się. Dlaczego nie odbierałaś? - zapytał
- przepraszam jestem u Gemmy , za chwile będę w domu. A nie odbierałam bo nie słyszałam. - starałam się mówić jak najbardziej normalnym i spokojnym głosem.
- dobrze , do zobaczenia. - odpowiedział i się rozłączył. Westchnęłam głośno. 
- co jest ? - zapytała moja przyjaciółka.
- nic , wracam do domu. Będe u ciebie jutro o 12 już spakowana. - ucałowałam ją w policzek, ubrałam się i poszłam do domu. 
Przez całą drogę zastanawiałam się czy to ma jakikolwiek sens. Czy warto to wszystko robić? Westchnęłam w duchu i weszłam do domu. 
Zamknęłam drzwi , a obok mnie w mgnieniu oka pojawił się obok mnie Jared.
- Dami tak bardzo Cię przepraszam - pogłaskał mnie po policzku.
- spoko, ale mogę iść spać? Jestem zmęczona. - spojrzałam na niego.
- tak , oczywiście. Proszę - zrobił mi przejście . 
Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic. Wytarłam się , ubrałam wygodną bieliznę i dużą koszulkę. Spojrzałam na siebie w lustrze i ciężko westchnęłam. Wzięłam z pułki płatki do zmywania makijażu i zmyłam resztki pozostałe na mojej twarzy. Następnie rozczesałam włosy i związałam je w wysoką kitkę. Ostatni raz spojrzałam w lustro i poszłam do sypialni się położyć. Po kilkunastu minutach wiercenia się zasnęłam.

- ojej ! Jak tu pięknie ! - krzyknęłam wesoło biegnąc po zielonej trawie. - ciesze się że jesteśmy tu razem... - krzyczałam szczęśliwa - mamo ? - zapytałam , lecz nie dostałam odpowiedzi - mamo? - zapytałam ponownie i się odwróciłam. 
Wszystko tam było czarne i obumarłe. Jakby na połowie świata nadeszła jesień. Stała tam moja mama , w ciemności. 
- chodź do mnie - zawołałam. 
- nie mogę - powiedziała, jej głos brzmiał jakby krzyczała ze studni.
- dlaczego? - zapytałam.
- bo z tego świata się już nie wychodzi . - powiedziała i zniknęła. 
Mrugnęłam i przeniosłam się na cmentarz , zobaczyłam przed sobą nagrobek z napisem "Dianna Lovato ( 35 lat ) kochająca matka".

Obudziłam się z krzykiem. Złapałam się za głowę. O nie znowu ten koszmar. Nie umiem dać sobie rady. 
Ile będę jeszcze o tym myślała? Moja mama nie żyje, ale ile będzie mnie jeszcze męczyła jej śmierć? Minęło 5 lat. Westchnęłam. Poszłam do kuchni, nalałam sobie wody do szklanki i się napiłam. Nagle usłyszałam kogoś, gdy się odwróciłam zobaczyłam Jareda, który mnie wystraszył. Krzyknęłam zrzucając szklankę.
- nie skradaj się - starałam się uspokoić. 
- przepraszam - szepnął i pomógł mi posprzątać szklankę - słyszałem jak krzyczałaś. Znów ten sen ? - zapytał. Oparłam się o blat kuchni .
- tak. Zaczynam mieć tego dość. - westchnęłam.
- spokojnie maleńka. Damy sobie rade - objął mnie . nie mogłam się powstrzymać , wtuliłam się w jego tors. Pocałował mnie w głowę.
- idę spać - poszłam do pokoju. Położyłam się . długo nie mogłam zasnąć...

1 komentarz:

  1. Ogólnie Twoje opowiadanie zapowiada się bardzo ciekawie, ale niestety jestem wyczulona na błędy ortograficzne :/ popracuj nad tym trochę, a będę czytała z wielką ochotą :)
    i rozdziały mogą być nieco dłuższe ;3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K